top of page

Najwyższy szczyt Słowenii - Triglav 2864 m n.p.m.

  • Zdjęcie autora: Dariusz Tereńczuk
    Dariusz Tereńczuk
  • 3 paź 2023
  • 5 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 5 paź 2023

Triglav zakaz wjazdu

Okoliczności, w jakich przyszło mi zdobywać kolejny szczyt należący do Korony Europy, nie były sprzyjające. Chwilę przed moim przyjazdem Słowenia walczyła z powodziami, które siały spustoszenie w kraju, a opisywane były jako dotychczas największe w historii tego państwa. Na szczęście wszystkie drogi, którymi się poruszałem, były przejezdne i jak sądziłem po kataklizmie pozostały jedynie wspomnienia.

Triglav widok z parkingu

Słowenia swoją powierzchnią porównywalna jest z województwem pomorskim, natomiast piękna i różnorodności krajobrazu, które oferuje, wystarczyłoby na obdarowanie niejednego państwa. To właśnie tutaj jednego dnia możemy podziwiać imponujące szczyty Alp Julijskich i zaledwie dwie godziny później relaksować się nad brzegiem Adriatyku. Choć linia brzegowa Słowenii liczy zaledwie 46 km długości (co w porównaniu z kilkoma tysiącami kilometrów, które przypadły Chorwacji może nie robić wrażenia), to dla dwóch milionów Słoweńców wydaje się być wystarczająca.


Triglav karabińczyk

Początkowo relacja ze zdobycia szczytu miała opisywać najprostszy ze szlaków prowadzący na Triglav przez Dolinę Krma. Plan wyjazdu był już dokładnie opracowany, pozostało jedynie wprowadzić go w życie. Podczas próby dotarcia do Pri Lesi, czyli parkingu, który miał być początkiem wędrówki, okazało się, że z powodu szalejących jeszcze kilka dni wcześniej nawałnic prowadząca do niego droga jest całkowicie zamknięta. O ile same znaki informujące o zamknięciu szlaku mogły nie robić wrażenia na przejeżdżających obok turystach, to widok potężnych drzew położonych niczym zapałki na pobliskich polanach dawał do myślenia. Przeszło mi wówczas przez myśl, że Triglav nadal pozostanie


Szlak na triglav dolina

na liście szczytów do zdobycia, a na podstawie tego doświadczenia powstanie artykuł mówiący o odpowiedzialności, rozsądku i o tym, jak to czasem w imię bezpieczeństwa trzeba odpuścić. Planując wyprawę na szczyt wiedziałem, że na świętą górę Słoweńców prowadzi więcej niż jedna droga. Siedząc w samochodzie, naprzeciwko ustawionej na drodze barykady najeżonej zakazami wjazdu, sprawdziłem informacje na stronie Triglavskiego Parku Narodowego. Okazuje się, że dwie drogi prowadzące na szczyt Ferratami są otwarte. Nie było się nad czym zastanawiać - czas uciekał, słońce wschodziło, a od miejsca, z którego miałbym wystartować, dzieliło mnie około 40 minut drogi. Po dojechaniu doliną Vrata w kierunku Šlajmerjev dom v Vratih (1015 m n. p.m.) i zignorowaniu znaków mówiących o braku wolnych miejsc parkingowych, szczęśliwie, za 5 Euro, udało mi się znaleźć miejsce, w którym zostawiłem samochód na cały dzień.


Via Ferrata Triglav caz prag

Szlak na Triglav


To z tego miejsca rozpoczyna się moja wyprawa na szczyt, od którego dzieli mnie niespełna osiem kilometrów i prawie dwa tysiące metrów przewyższenia. Z tego miejsca możemy wybrać dwie drogi prowadzące na szczyt, obie ferratami. Jedna z nich to Tominskova pot (poziom trudności B/C), druga Pot cez Prag (wyceniana na poziom A/B), którą wybrałem. Wyposażony w uprząż, lonżę i kask ruszam na szlak. Według oznaczeń, od szczytu dzieli mnie sześć godzin. Początek trasy prowadzi łagodnie wznoszącą się doliną, gdzie mijam skryte w leśnym zagajniku białe krowy, które dla mnie na zawsze zostaną Słoweńskimi jednorożcami. Krowy nie są jedynymi zwierzętami jakie możemy spotkać na szlaku. Wraz z nabieraniem wysokości, towarzyszami podróży staną się kozice, których w jest tam sporo.



płaskowyż w drodze na Triglav

Po marszu wzdłuż strumienia Triglavska Bistrica i jego przekroczeniu po wielkich głazach wkraczam na szlak, który zdecydowanie zmienia swój łagodny charakter. Już na samym początku napotykam na sztuczne ułatwienia, którymi można się wspomagać podczas nabierania wysokości. Kolejne kilometry trasy to chwile wspinaczki przeplatane wypłaszczeniami. Wszystkie fragmenty szlaku, które mogłyby sprawiać problemy, wyposażone zostały w łańcuchy i liny, które umożliwiają skorzystanie z lonży. Z każdym krokiem góra odsłania przed nami coraz piękniejsze widoki. Po około trzech godzinach marszu i pokonaniu skalnego rumowiska na wysokości 2200 m n.p.m. docieram do wypłaszczenia, gdzie krajobraz jest iście księżycowy. Biel porozdzieranych skał wspaniale koresponduje z błękitem nieba i zielenią zboczy szczytów po drugiej stronie doliny.


Najwyższy szczyt Słowenii - Schronisko Triglavski dom na Kredarici


Triglavski Dom na Kredarici

Ostrożnie stawiając kroki, uważając na skalne szczeliny i leje wypełnione drobnymi kamieniami, zmierzam w kierunku schroniska Triglavski dom na Kredarici znajdującego się na wysokości 2515 m n.p.m. Schronisko jest świetną okazją do dłuższego odpoczynku. Obiekt oferuje szeroki wybór gorących dań, możliwa jest płatność kartą. Można tu również nocować. W sąsiedztwie schroniska znajduje się kaplica Marii Śnieżnej, w której podczas mojego pobytu odbywała się msza. Po zjedzeniu zupy i burka przywiezionego z Lublany, przyszedł czas, by wyruszyć na szczyt. Ze schroniska jedyna słuszna droga prowadzi w górę.



Mały Triglav widok

W zależności od ruchu na szlaku, szczyt można zdobyć w jedną lub dwie godziny. Szlak w większości ubezpieczony, prowadzi po zbitej skale i wymaga użycia wszystkich kończyn. Trasa prowadzi przez Mali Triglav 2739 m n.p.m. Po drodze możemy podziwiać wspaniałą panoramę Alp Julijskich, nad którymi dumnie góruje cel naszej wędrówki. Po około godzinnej wspinaczce, docieram na grań prowadzącą z małego na właściwy Triglav. Wzdłuż tej drogi również prowadzi ferrata. Szczytu nie sposób pomylić z żadnym innym. Wierzchołek zwieńczony jest cylindrycznym schronem, wieżą Aljaž, która znalazła się tam za sprawą księdza, alpinisty i patrioty już w 1895 r. Pod wieżą znajduje się flaga Słowenii, a pod nią jegomość sprzedający piwo strudzonym wędrowcom. Na szczycie znajduje się również pieczęć, upamiętniająca zdobycie najwyższej góry Słowenii. Widok zapiera dech w piersiach. Nie tylko panorama, ale również sama północna ściana masywu, która opada około tysiąca metrów w dół, robi wrażenie. Po chwili spędzonej na szczycie, pora wracać do schroniska. W drodze powrotnej należy zachować czujność: w pewnym momencie szlak się rozdziela. W prawo prowadzi do Domu Planika, w lewo do Triglavskiego domu na Kredarici, z którego atakowałem szczyt.

Triglav - szczyt

Z powodu ograniczonego czasu i dość mocno improwizowanego planu zdobycia góry, decyduję się na powrót tą samą drogą. W drodze powrotnej ponownie odwiedzam schronisko, z którego przywiozłem nie tylko niezapomniane wspomnienia, ale też pomniejszoną w skali replikę znajdującej się na szczycie wieży. Wielu wędrowców decyduje się na podzielenie wyprawy na dwa dni: jednego dnia wejście do jednego ze schronisk pod szczytem, drugiego atak szczytowy i zejście do doliny. Uważam, że taki wariant jest jednym z lepszych, ale zdobycie szczytu i zejście jednego dnia również jest możliwe.

Ferrata na grani Triglav

W moim wypadku cała trasa zajęła 12 godzin. Szlak dość wymagający zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Długość podejścia i spora ekspozycja jest dość męcząca, ale daje dużo satysfakcji. Zdobycie Triglavu podniosło poprzeczkę. Stał się najwyższym i najbardziej wymagającym ze szczytów, które dotychczas udało mi się zdobyć, ale podobnie jak wcześniej pobudził apetyt na więcej. Słowenia często jest pomijana i traktowana jak "zło konieczne", które dzieli nas od wymarzonych wakacji nad Chorwackim wybrzeżem. Takie przekonanie jest bardzo mylne i sprawia, że możemy nigdy nie doświadczyć piękna tutejszego krajobrazu.

Triglav południowa ściana

Wyprawa na Triglav była moją pierwszą wizytą w tym kraju, ale na pewno nie ostatnią. Podczas pobytu w Słowenii, warto nie tylko zwrócić się w kierunku jeziora Bled, które jest obowiązkowym elementem niemalże każdej pocztówki ze Słowenii. Warto również wybrać się do doliny Soczy, która zachwyca kolorami, czy spektakularnych jaskiń, których w okolicy nie brakuje. Podsumowując, wybierając się na Triglav należy odpowiednio przygotować się zarówno kondycyjnie, jak i sprzętowo. Kask, uprząż, lonża i rękawiczki to podstawa. Jeżeli mamy na to czas, wyprawę warto podzielić na dwa dni i spędzić w tych górach możliwie więcej czasu.

Comments


bottom of page